W najbliższy czwartek 17 sierpnia obchodzić będziemy uroczystość Świętego Jacka Odrowąża, pierwszego polskiego dominikanina, patrona naszej Prowincji.

Zapraszamy do wspólnej modlitwy podczas mszy św. konwentualnej o godzinie 12.00, której przewodniczył będzie ks. abp Marek Jędraszewski.

Po mszy św., zgodnie z tradycją, poświęcimy kłosy zbóż na pamiątkę cudu dokonanego za wstawiennictwem św. Jacka. Według opowiadań, po powrocie z Kijowa do Krakowa św. Jacek ujrzał w okolicznych wsiach spustoszenia jakie dokonał grad wśród zasiewów. Poruszony łzami modlił się przez całą noc. O wchodzie słońca wieśniacy znaleźli swoje zboże stojące prosto i pełne ziarna, tak jakby gradu w ogóle nie było.

 

O cudownym podniesieniu
zniszczonych gradem zasiewów

W Roku Pańskim 1238, kiedy błogosławiony Jacek wrócił z Kijowa, stolicy Rusinów, do Krakowa, pewna szlachetna niewiasta, Klemencja ze wsi Kościelec, zaprosiła go do swojej wioski na uroczystość św. Małgorzaty, aby się duchowo odnowić i odświeżyć. Kiedy przyprowadziła go na wigilię owej świętej, z bólem stwierdziła, że wielkie wichury, deszcz i grad tak zniszczyły jej zasiewy, iż na polu pozostała tylko połamana i zmierzwiona słoma.

Mąż Boży wchodzi do domu owej niewiasty, ta zaś z płaczem, łzami i narzekaniem upadła do jego stóp i tak powiada: „O, szczęsny ojcze Jacku, nie wiem, co czynić ani gdzie się podziać. Zaprosiłam cię dla duchowej pociechy, a oto przyjmuję cię z bólem serca i żalem w duszy. Wszystko, co miałam na polach, w jednej godzinie straciłam, bo grad to zniszczył i unicestwił. Błagam, pomóż mi, ja ufam w twoją modlitwę przed Bogiem”.

Kiedy to jeszcze mówiła, oto mnóstwo mężczyzn i kobiet upadło do stóp błogosławionego Jacka z płaczem i jękiem i przedstawiając mu żałosną opowieść o swoim nieszczęściu, tak powiadają: „O, święty ojcze Jacku, wielka jest wiara twoja i moc twoich dzieł, o których słyszeliśmy. Pomóż nam, biednym, bo z powodu tego nieszczęścia zginiemy z głodu. Grad pozbawił nas, jak widzisz, całego naszego pożywienia. Wielokrotnie słyszeliśmy, że Bóg miłosierdzia wysłuchuje cię we wszystkim. Toteż pokornie cię prosimy, ulituj się nad nami”.

Wówczas błogosławiony Jacek, poruszony łzami niewiasty i dotknięty nieszczęściem tłumu, sam zaczął z głębi serca płakać wraz ze wszystkimi, a w końcu powiada: „Więcej spokoju, najdroższe dzieci. Znieście cierpliwie tę próbę i utrapienie wasze. Bóg, Ojciec miłosierdzia, który po utrapieniach odpuszcza grzechy i przynosi pociechę, pocieszy was. Teraz idźcie do domów waszych, a przez całą noc trwajcie w modlitwach”.

Kiedy odeszli, błogosławiony Jacek spędził całą noc bez snu i cały oddany Bogu modlił się z płaczem za strapionych i poszkodowanych. Dziwna rzecz i warta powszechnego rozgłosu: albowiem skoro tylko ukazały się promienie wschodzącego słońca, w dzień św. Małgorzaty, wieśniacy znaleźli swoje zboża znów pełne ziarna; również inne zasiewy rosły prosto, tak jakby gradu w ogóle nie było.

Widząc taki cud, wszyscy rolnicy tej wsi przypisali go wyłącznie zasługom błogosławionego męża. Upadłszy wraz z sąsiadami do stóp męża Bożego, dziękowali Bogu, że przez świętego swojego — Jacka — zdziałał dziwy i zlitował się nad swym stworzeniem.